Jestem Emily Russell. Za 2 dni
kończę 16 lat a wraz z tym kończę gimnazjum. Urodziny w sierocińcu nie
należą do przyjemnych. Jeden jedyny dzień w którym wszyscy są dla Ciebie
mili, składają Ci życzenia i co roku życzą tego o czym każde dziecko
tutaj marzy - o rodzinie. A o czym ja marzę? Ja chciałabym tylko
skończyć szkołę z dobrymi wynikami.
Życie
tutaj jest zupełnie normalne, wręcz najnormalniejsze. Uczymy się, jemy i
chodzimy spać. Nasi opiekunowie generalnie są mili ale nie żywią do nas
wielkiej sympatii. Dla nich to tylko kolejny dzień pracy. Nikt w
sierocińcu nie ma swojego przyjaciela. Nie lubimy się przywiązywać.
Każdy żyje samotnie i w odosobnieniu. Nie przeszkadza mi taka atmosfera.
Faktem jest to, że brakuje tu trochę ciepła, szczęścia i miłości. W
każdym bądź razie co ja mogę o tym wiedzieć. Przecież nikt z nas nigdy
nie czuł się kochany.
Mój
sierociniec mieści się nad Morzem Północnym w małym miasteczku
Slederllin. Mieszkamy w dużym dworku otoczonym lasem. Na tyłach widać
całe Morze. Niektórzy twierdzą, że to wielka ironia, że my, sieroty
zamieszkujemy tak piękną posiadłość. Owszem, na zewnątrz wszystko wydaje
się takie wspaniałe. Wewnątrz jest całkiem inaczej. Ponurość przepełnia
każde pomieszczenie. Panuje tu cisza przerywana skrzypiącą podłogą. A
tęsknota za czymś odległym unosi się w powietrzu i zaraża wszystkich.
Plac zabaw od dawna zardzewiały. Chyba nie bez powodu sierociniec
nazwano ''Silence''.
Nie
wiem co się stało z moimi rodzicami, nikt tutaj nic nie wie o swojej
rodzinie. Jak dla mnie to dobrze. Nigdy nie myślałam o nich. Zawsze
wmawiałam sobie, że po prostu spadłam z nieba prosto przed to miejsce.
Już
za 2 dni wakacje. Zazwyczaj, niektórzy są zabierani do rodzin
zastępczych aby wraz z nimi przeżyć swoją wakacyjną przygodę. Natomiast
Ci, którzy tu zostają - jak ja - chodzą popływać nad morzem. Czasami w
tym okresie przychodzi do nas ktoś nowy i pomagamy mu wczuć się w rytm
Silence. Takim osobom jest najtrudniej się przyzwyczaić do tego miejsca.
Najlepiej jest tu trafić od urodzenia. Widocznie ja miałam szczęście w
nieszczęściu. W tym roku mają odbyć się znowu - bo były już 2 lata temu -
zajęcia muzyczne. Uczymy się na nich śpiewać i grać na różnych
instrumentach. W tamtym roku dostałam od kogoś skrzypce. Całkiem nieźle
mi idzie granie na tym instrumencie. Zamierzam na tych zajęciach trochę
się podszkolić.
W
sierocińcu panuje taka zasada, że po ukończeniu 16 lat można
samodzielnie wychodzić poza teren dworka. Często się zdarza, że ludzie
nie wracają tu. Albo wracają po kilku tygodniach bo nie dają sobie rady z
życiem poza tym miejscem. Jakby na to nie patrzeć, to przecież jest
nasz dom i tutaj się wychowaliśmy. Ja po mojej pierwszej samodzielnej
wyprawie na pewno wrócę, bo gdzie indziej mogłabym się udać? To jest
część mojego życia. Moim życiem jest Silence.